gdzie kończy się norma

PARADOKSY W DBAŁOŚCI O ZDROWIE. GDZIE KOŃCZY SIĘ NORMA, A ZACZYNA PATOLOGIA?

Chcemy być coraz zdrowsi, coraz bardziej wysportowani, młodsi i piękniejsi. O tym czytamy na portalach społecznościowych, oglądamy na Instagramie. Patrząc na te wszystkie piękne ciała, zielone koktajle i selfie z trenerami rodzi się w nas bunt. W wyniku tego podejmujemy decyzje: zostanę sobą, nawet z nadwagą dumnie wypinając pierś, zostanę sobą z nadwagą wynikającą z braku motywacji i nierozwiązanych kłopotów emocjonalnych albo będę fit – szczupła i wysportowana z takimi wymiarami jak moja trenerka. Wydawać by się mogło, że  pierwsza sytuacja wymaga rozwiązania z perspektywy psychologii, tymczasem coraz częściej to norma dąży w stronę patologii. Gdzie kończy się norma, a zaczyna patologia?

GDZIE KOŃCZY SIĘ NORMA, A ZACZYNA PATOLOGIA W DBAŁOŚCI O ZDROWIE?

Wydawać by się mogło, że rozróżnienie jest proste. Mamy w tym celu stworzone klasyfikacje chorób fizycznych i psychicznych. Wystarczy kogoś zdiagnozować na podstawie wyznaczonych kryteriów i dopasować jednostkę chorobową. Nie jest przecież normą jeżeli ktoś zagraża sobie lub innym, kiedy jego funkcjonowanie w świecie nie mieści się w ramach norm społecznych. Czy więc ktoś kto nadmiernie dba o jakość produktów z których przygotowuje posiłki jest zaburzony?  Przecież dba o swoje zdrowie. Czy ktoś kto trenuje coraz więcej i częściej i wciąż zakłada sobie nowe wyzwania w zakresie wytrenowania poszczególnych partii ciała jest zaburzony? Przecież dba o dobry wygląd, kondycję i zdrowie. Postaram się wam udowodnić, że cienka jest granica między normą, a patologią w tych przypadkach. A co najgorsze ten „trend” się rozwija i jest akceptowany i gratyfikowany przez otoczenie.

GRANICA WYZNACZANA PRZEZ REKSJE

W wymienionych sytuacjach mamy do czynienia z reksjami i tak się składa, że coraz więcej ich odmian zostaje wyróżnionych. Reksjami określamy zaburzenie polegające na przymusowym podporządkowaniu własnego myślenia i działania określonej idei. W naszych przykładach osoby koncentrują swoją uwagę na masie ciała, wyglądzie ciała i sposobie odżywiania. Nie możemy mówić, że to zaburzenie, kiedy traktujemy je jako przejaw samodyscypliny, czy kiedy stanowi naszą pasję. Niestety coraz częściej mamy do czynienia z reksjami, które niebezpiecznie zbliżają się do granic patologii. Kiedy cele i zadania angażują myśli, emocje i czas osoby do tego stopnia, że izoluje się on od świata zewnętrznego, możemy śmiało mówić o zaburzeniu. Konsekwencje takiego zachowania mogą być groźne dla zdrowia fizycznego i psychicznego – obsesja myślenia i nastawienia do swojego ciała. Obecnie najwięcej mówi się o dwóch rodzajach reksji, na pierwszy rzut oka powiązanych ze zdrowiem. Ortoreksja jest swego rodzaju obsesją na punkcie odżywiania, gdzie nacisk kładzie się na jakość, a nie ilość spożywanych produktów. Osoba taka szczegółowo planuje jadłospis, dokładnie sprawdza i wybiera produkty, z których przyrządzi jedzenie. Jest w stanie odmówić jedzenia, jeżeli nie spełnia jej kryteriów. Często odsuwa ją to od innych ludzi, a zaburzenie rutyny, w którą wpadła powoduje silny lęk.

W przypadku aktywności fizycznej coraz więcej mówi się o bigoreksji i jej odmianach vigoreksji, czy megareksji. Zaburzenia te dotyczą obsesji na punkcie umięśnionego ciała, dużych mięśni czy ogólnie aktywności fizycznej. Takie osoby obsesyjnie mierzą swoje obwody, a cały wolny czas poświęcają planowaniu diety i treningów, tak by uzyskać jak najlepsze efekty. Bywa, że sięgają po niedozwolone substancje co bezpośrednio zagraża zdrowiu. Badanie Olivardia z 2000 roku wykazało, że 29% bigorektyków cierpi na zaburzenia lękowe, a 59% na różne zaburzenia nastroju. Wiąże się to zapewne z nieustannym porównywaniem się i dążeniem do nierealnych wartości.

MUSIMY WYKAZAĆ SIĘ CZUJNOŚCIĄ

Zarówno specjaliści: trenerzy, dietetycy, psycholodzy, jak i bliscy i znajomi musimy wykazać się czujnością, by odróżnić normę od patologii w dbaniu o zdrowie. Musimy uważać na to w jaki sposób motywujemy naszych klientów, by ich oczekiwania nie zamieniły się w obsesje. Warto z takimi osobami podejmować dyskusję na temat wielu złożoności w funkcjonowaniu ciała każdego człowieka, by zwrócić uwagę, że nasz wygląd i nasze zdrowie zależą od wielu czynników, nie wszystkich zależnych od nas. Może zamiast dążyć do nierealnego warto zachwycić się tym co rzeczywiste?

JESTEŚ SPECJALISTĄ, KTÓRY SZUKA SPOSOBÓW NA MOTYWOWANIE SWOICH PACJENTÓW DO ZMIAN ZDROWOTNYCH? ZAPRASZAMY NA WEBINAR PSYCHODIETETYCZNY ZE SPECJALISTĄ PSYCHOLOGIEM, PSYCHODIETETYKIEM.

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ!

 

Anna Paluch
Previous

Mediacja jako sposób poszukiwania rozwiązania konfliktu

Next

MEDYTACJA CZY RELAKSACJA? CO WYBRAĆ?

About Author

Anna Paluch

Jestem psychodietetykiem, ciągle czerpiącym z obu dziedzin. Jedzenie pełni tak wiele funkcji psychologicznych, że nie można tych dziedzin rozdzielać przekonując do zmiany nawyków żywieniowych. Ważniejsze od liczenia kalorii jest poszukanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego jem? Odczarowuję psychologię w kontekście diety. Wiem o czym mówię, bo sama to przerabiałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Check Also