ZARZĄDZANIE STRESEM NA DIECIE

Dieta nie może być stresująca! A niestety, często tak właśnie jest traktowana. Dlaczego nie powinna powodować napięcia? Ponieważ stres negatywnie wpływa na efekty odchudzania. Mamy wystarczająco dużo powodów do stresu, aby nie dokładać sobie go w postaci procesu, który ma nam pomóc lepiej się poczuć.

TEMPO, CHAOS I UCIEKAJĄCY CZAS

Żyjemy w trudnych czasach. Bardzo trudno w tym chaosie uniknąć stresu, a najczęściej jest on długotrwały. Wydaje Ci się, że to tylko kwestia wyeliminowania sytuacyjnych czynników stresujących? Niestety, to nie takie proste. Pozostaje kwestia stresu oksydacyjnego wywołanego przez wolne rodniki. Nasze komórki są w stresie z powodu toksyn, metali ciężkich, przetworzonej, niezdrowej żywności, którymi jesteśmy bombardowani ze wszystkich stron. Dlatego tak ważne jest dbanie o podaż dużych ilości antyoksydantów, najlepiej z żywności, które pomogą nam walczyć ze stresem od wewnątrz. Kolejny to stres metaboliczny, odnosi się do zachwianej równowagi wewnętrznej organizmu, spowodowanej niedoborami witamin i minerałów, czy zaburzeń na poziomie gospodarki węglowodanowej i lipidowej. Coraz częściej pojawiające się kłopoty z utrzymaniem odporności organizmu to również prosta droga do ataku dla stresu. Występujące choroby autoimmunologiczne, czy alergie i nietolerancje pokarmowe, w których organizm sam atakuje swoje komórki powodują wystąpienie stresu, ciało staję się łatwym celem. Stres emocjonalny, powoduje łakomą i nie do opanowania potrzebę jedzenia. Nie zwracamy uwagi na to co jemy i w jakich ilościach, jemy właściwie bez świadomości jedzenia. Zero kontroli. Związany z nim jest stres poznawczy, który odnosi się do oczekiwań innych wobec nas i naszego nastawienia do sytuacji życiowych. Jeśli pojawia się rozbieżność, zaczynamy się stresować, jemy. Nie można zapomnieć o nowoczesnych technologiach, które ułatwiają nam życie, ale niestety ciągłe wpatrywanie się w ekrany stresuje nasze ciało. Trochę się tego stresu kumuluje, prawda?

STRES I KORTYZOL, A TKANKA TŁUSZCZOWA

Oczywiście nierozłącznie ze stresem powiązany jest hormon stresu- kortyzol. Pomaga naszemu ciału w walce lub ucieczce, jednak od czasów pradawnych, zmieniły się czynniki stres wywołujące. Nie uciekamy już przed dzikim zwierzem i nie bijemy się o mięso. Ewolucyjne mechanizmy do reagowania nie sprawdzają się, a stresu mimo całego postępu jest coraz więcej i trwa naprawdę długo. Motywujący i wspomagający eustres przekształca się w wyniszczający i chroniczny dystres, który rujnuje nasze zasoby. Wzrastający w stresie kortyzol powoduje zwiększenie dostępnych natychmiast zasobów energetycznych – glukozy. Umożliwia przeżycie dzięki sile do walki lub ucieczki. Współcześnie raczej nie reagujemy ucieczką (chyba, że sprzed ołtarza), a glukoza wciąż się utrzymuje na wysokim poziomie, długotrwale. Co więcej, podniesiona glukoza powoduje wyrzut insuliny do krwi, która ma za zadanie ustabilizowanie cukru we krwi, długotrwale utrzymująca się we krwi insulina blokuje dostęp do tkanki tłuszczowej jako zasobu dodatkowej energii. Tkanka tłuszczowa nie tylko się nie spala, ale dodatkowo kumuluje. Organizm w stresie zabezpiecza się przed brakiem dostępu do zasobów energetycznych, kumulując tkankę tłuszczową. Najwięcej receptorów kortyzolu znajduje się w okolicach brzucha i bioder, dlatego to tam odkłada się często tkanka tłuszczowa. Kortyzol wpływa również na katabolizm mięśni, jako kolejnego po węglowodanach, źródła energii. W sytuacjach ekstremalnych to korzystny proces pomagający np. regenerować ciało po odniesionych ranach. Niestety długotrwałe działanie kortyzolu powoduje niepotrzebne zmniejszenie masy mięśniowej, co wpływa negatywnie na metabolizm i niezbyt satysfakcjonujące wyniki analizy składu ciała. To bezpośrednie powiązania stresu, kortyzolu i ich wpływie na tkankę tłuszczową.

DLATEGO, PSYCHODIETETYKA!

Właśnie z powodu powiązania biochemii i psychologii, nie można procesu odchudzania sprowadzać tylko do układania jadłospisu. Najczęściej okazuje się, że to czynniki psychologiczne wywołują problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała i potęgują oddziaływanie stresu na organizm. Próbujemy różnych diet na własną rękę lub szukamy pomocy. Jednak efekty są krótkotrwałe i kilogramy wracają. Wpadamy w panikę, kontrolujemy się jeszcze bardziej. Boimy się, że znowu skończy się podobnie. Prosimy specjalistę o dokładne rozpisanie kaloryczności lub sami korzystamy z tabel, obsesyjnie ważymy produkty, instalujemy specjalne aplikacje. Boimy się znów stracić kontrolę. Wpadamy w błędne koło, które dodatkowo wywołuje długotrwały stres, a wiemy już jak on wpływa na odchudzanie. Lubi utrudniać sprawę. Nakręcając się w ten sposób, jeszcze szybciej docieramy do granicy wytrzymałości i znowu spektakularnie kończymy dietę, objadając się. Nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć nawet, kiedy coś pękło. Jeżeli chcemy zdrowo, trwale i skutecznie odchudzać należy podejść do klienta całościowo. Dieta nie może być czasowym procesem, po zakończeniu, którego klient nie potrafi funkcjonować wśród pokus i znów traci kontrolę.

PRZEPIS NA SUKCES

Musimy nauczyć klienta zdrowego odżywiania, bez liczenia kalorii. Kaloria kalorii nierówna. Ważne są odżywcze produkty, które zostaną przetworzone na energię, do wykorzystania przez organizm. Bez nadmiernej kontroli. Proponuję zrezygnowanie ze słowa dieta na rzecz zdrowego stylu życia. Konieczne jest zwrócenie uwagi na odpowiednie zarządzanie stresem (życiem!) poprzez: aktywność fizyczną, odpowiednią regenerację i relaks. Działanie jednostronne nie przyniesie zamierzonych efektów, a przynajmniej nie na tyle długotrwale jakbyśmy sobie tego życzyli. Najważniejsza jednak pozostaje pomoc klientowi w odkryciu wewnętrznej motywacji do wprowadzenia zmiany. Aby zmiana była trwała nie można się kierować zewnętrznymi nagrodami czy karami, chwilową modą czy doraźną potrzebą. To działa tylko na chwilę. Jeżeli odkryjemy, dlaczego jemy za dużo, łatwiej będzie opanować ten nawyk i przekształcić go na bardziej przystosowawczy.

Należy zwrócić uwagę na to co zyskujemy, a nie z czego rezygnujemy w trakcie wprowadzania zmiany. Na końcu okazuje się, że chudniemy dopiero,  kiedy przestajemy się odchudzać!

Anna Paluch
Previous

JEDZENIE JAK UZALEŻNIENIE

Next

5 KSIĄŻEK, KTÓRE MUSI PRZECZYTAĆ KAŻDY PSYCHOLOG

About Author

Anna Paluch

Jestem psychodietetykiem, ciągle czerpiącym z obu dziedzin. Jedzenie pełni tak wiele funkcji psychologicznych, że nie można tych dziedzin rozdzielać przekonując do zmiany nawyków żywieniowych. Ważniejsze od liczenia kalorii jest poszukanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego jem? Odczarowuję psychologię w kontekście diety. Wiem o czym mówię, bo sama to przerabiałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Check Also