Home office w pandemicznej izolacji, czyli efekty wymuszonej elastyczności
Home office w pandemicznej izolacji, czyli efekty wymuszonej elastyczności
11 marca – początek izolacji. Z dnia na dzień pracownicy musieli opuścić biura. Niektórzy zdążyli od razu zabrać niezbędny sprzęt, inni kompletowali go z czasem, wszystko po to, by wskutek rozszerzania się pandemii móc pozostać i pracować w domu, zachowując zalecaną izolację. Jak dziś mówią o tym pracownicy dużych firm i organizacji?
W ostatnim czasie przeprowadziłam wiele rozmów z pracownikami różnych firm, branż i szczebli na temat plusów i minusów pracy w home office w czasie pandemii. Poniżej dzielę się swoimi wnioskami płynącymi z tych rozmów. Nie należy traktować ich jako wyników badań, niemniej niektóre są dość jednoznaczne, a już z pewnością bardzo ciekawe!
Jak to było?
Było nagle. Choć już od kilku tygodni docierały do nas wieści ze świata i można było z pewnym prawdopodobieństwem spodziewać się lockdownu także w Polsce. Niektórzy mieli więc kilka dobrych dni na przygotowanie się do pracy zdalnej, inni jednak zostali postawieni przed tą koniecznością z dnia na dzień. I nie byłoby problemem zwyczajne przeniesienie pracy do domu. Już przed pandemią wiele osób praktykowało pracę z domu, w większym lub mniejszym wymiarze. Okazało się, że największym wyzwaniem było zorganizowanie tej pracy w obliczu pewnych wyjątkowych okoliczności, takich jak:
- pozamykane placówki edukacyjne – dzieci pozostały bez opieki, trzeba było nie tylko zorganizować im czas, ale w wielu przypadkach także pomóc w nauce zdalnej
- ograniczone możliwości wychodzenia w domu (w tym przez jakiś czas do parków i lasów) – to pozbawiło wiele osób możliwości swojego naturalnego sposobu odreagowywania stresu czy zwykłego odetchnięcia po całym dniu w czterech ścianach oraz w nieustannych interakcjach z domownikami, którzy również funkcjonowali przecież w swojej własnej frustracji i stresie.
-
zbyt mała przestrzeń fizyczna i czasowa – to w wielu przypadkach utrudniało możliwość „wyłączenia się” i skupienia uwagi tylko na pracy. Innymi słowy, mała przestrzeń wymusiła na wielu osobach konieczność uczestniczenia w życiu zawodowym i rodzinnym jednocześnie, co niejednokrotnie było źródłem frustracji.
Te wyzwania dotknęły w mniejszym bądź większym stopniu wszystkich nas. Nieco inaczej na ich temat wypowiadały się rzecz jasna osoby mieszkające samotnie i/lub nie posiadające dzieci. Podobnie osoby, dla których zbawieniem okazał się zwykły przydomowy ogródek.
Daliśmy radę?
Z rozmów, które odbyłam wynika, że tak! Bardzo wiele osób podkreślało, że nie spodziewali się aż takiej mobilizacji w zespołach przez te 3 miesiące oraz takiego poziomu zaangażowania. Komunikacja przebiegała w miarę sprawnie, zadania były realizowane rzetelnie, terminowo, czasem nawet efektywność okazywała się wyższa niż przed pandemią i pracą w regularnych biurach! Niektórzy wskazywali jako przyczynę chęć pokazania oraz udowodnienia innym (w tym przełożonym), że praca w home office nie wpłynie na ich wydajność, przez co starali się jeszcze bardziej! Wiele osób nie trzymało się w związku z tym sztywno swoich godzin pracy – ich komputery były włączone do późnych godzin wieczornych, zatem maile były sprawdzane na bieżąco, a zadania do wykonania jutro, mogły być wykonane dziś, późnym wieczorem, bo przecież to nie jest jak w zwykłym biurze, że o 17 zamykamy drzwi i nie ma nas do kolejnego dnia… Prawie wszyscy moi rozmówcy podkreślali, że dość szybko udało im się zorganizować w warunkach domowych. Pierwsze dwa czy trzy tygodnie zajęło docieranie się z nową sytuacją w wymuszonej elastyczności, ale z czasem udało im się wypracować pewne schematy funkcjonowania w nowych warunkach, co sprzyjało efektywnej pracy. Ta zdolność adaptacji zależała rzecz jasna od wielu czynników, m.in. charakteru wykonywanej pracy, możliwości zorganizowania opieki dla dzieci, wcześniejszego doświadczenia z home office, stażu w obecnym miejscu pracy itp. Wszyscy jednak zgodnie stwierdzili: granica między home a office mocno zatarła się w czasie lockdownu. A to ma swoje konsekwencje… Ponadto wiele osób powiedziało, że owszem, dali radę, nawet lepiej niż kiedykolwiek, wspięli się na wyżyny swoich możliwości organizacyjnych, wykonywali zadania szybciej, bo w domu było ich do wykonania po prostu więcej. Jednak odbyło się to dużym, subiektywnie ocenianym kosztem.
Bilans zysków i strat
Dziś, po doświadczeniu z izolacją w pandemii, mówi się coraz głośniej, że mając jedynie laptopa i internet można pracować z każdego zakątka świata. Technicznie rzecz biorąc, tak. Ale nie tylko kwestie techniczne grają tu rolę. Oceniając z perspektywy czasu to, co działo się od 11 marca do połowy czerwca, nie da się jednoznacznie powiedzieć, czy wyszło nam to na dobre czy na złe. Warto jednak przyjrzeć się temu, co nam to dało, czego nauczyło, a co straciliśmy i jakie koszty osobiste ponieśliśmy?
Najczęściej wymieniane przez pracowników korzyści:
- Oszczędność czasu – nie ma konieczności dojeżdżania do biura. To oznacza więcej czasu dla siebie, bliskich, więcej snu lub po prostu więcej wykonanych zadań.
- Poprawa relacji z bliskimi, głównie z dziećmi – zamknięcie w domu siłą rzeczy oznaczało przebywanie non stop z domownikami. Wiele osób wykorzystało ten czas na rozmowy, lepsze poznanie nawzajem swoich potrzeb, wspólne aktywności.
- Większa elastyczność czasu pracy – dzięki temu niektórym udało się załatwić sprawy, które czekały na nich już od dawna… czas poświęcony na załatwienie prywatnej sprawy, można było przecież „nadrobić” wieczorem.
- Obniżenie kosztów życia – pozostanie w domu oznaczało siłą rzeczy ograniczenie wydatków. Paliwo, restauracje, kina, siłownie czy weekendowe wyjazdy wypadły z domowych budżetów, co pozwoliło niektórym zwiększyć oszczędności.
- Rozwój w obszarze technologii – lockdown wymusił na nas stałe korzystanie z narzędzi komunikacji zdalnej. To dla niektórych osób nowość, że naprawdę prawie wszystko można załatwić przez internet, a spotkania z zespołem mogą odbywać się bez zmian, tylko z pomocą dobrych narzędzi spotkań on-line.
Najczęściej wymieniane przez ludzi straty/ograniczenia:
- Duży koszt energetyczny wynikający z funkcjonowania jednocześnie w świecie zawodowym i prywatnym. Ilość tematów „do ogarnięcia” w jednym czasie w ciągu dnia jest znacznie większa niż w biurze regularnym, co dla wielu osób wiąże się z dużym wysiłkiem. Efektem jest nie raz frustracja, a wraz z nią większy poziom stresu i napięcia, a także zmęczenia na koniec dnia. Wiele osób deklaruje, że po lockdownie chętnie nadal pracowałoby w domu, ale… pod warunkiem, że będą funkcjonować przedszkola, szkoły i w godzinach pracy dzieci nie będzie w domu!
- Brak kontaktu osobistego z członkami swojego zespołu (i nie tylko) – bardzo dużo w komunikacji dzieje się na poziomie niewerbalnym. Trudno to wychwycić, kiedy jesteśmy przed kamerą, widzimy tylko twarz rozmówcy, a do tego w każdej chwili można wyłączyć strumień video… trudniej jest osobom nowym, które dołączają do zespołu bez możliwości osobistego spotkania, odbycia nieformalnych rozmów przy kawie w kuchni oraz zaobserwowania relacji zespołowych. Niektóre osoby wskazują, że długotrwała praca zdalna zabija ducha zespołu, przez co trudniej budować relacje, otwarcie wymieniać się informacjami, poznać się lepiej. Ten „ludzki” aspekt jest bardzo istotny w budowaniu długofalowej współpracy i zaufania w zespole.
- Trudność z oddzieleniem biura od domu – niekiedy wymaga to dużej samodyscypliny, aby narzucić sobie standardowe godziny pracy i oprzeć się pokusie odpalenia komputera lub odpisania na maila po godzinach pracy. I odwrotnie, dlaczego nie wstawić czy rozwiesić prania w czasie godzin pracy? Przecież to tylko parę minut… To sprawia, że nie czujemy się do końca ani jak w domu ani jak w biurze. Granica zaciera się, a to generuje chaos i rozkojarzenie. Finalnie możemy nie czuć się wydajni ani w jednym ani w drugim obszarze. Z drugiej strony, jak to oddzielić, jeśli miejscem pracy jest obecnie stół kuchenny, kanapa w salonie czy łóżko w sypialni…?
- Narastanie konfliktów – długie przebywanie na jednej przestrzeni (zwłaszcza niedużej) z tymi samymi osobami, może generować konflikty. Szczególnie jeśli towarzyszy nam lęk o zdrowie własne i bliskich, ograniczenie możliwości odreagowania stresów i napięć na zewnątrz (czasem robiliśmy to bezwiednie w drodze z pracy), kiedy nie mamy odskoczni. To ludzkie, naturalne, warto mieć tego świadomość.
- Ograniczenie życia towarzyskiego – nie od dziś wiadomo, że relacje z ludźmi, w tym możliwość porozmawiania i spędzenia wolnego czasu z przyjaciółmi czy przynależność do grup nieformalnych, to czynniki sprzyjające radzeniu sobie ze stresem. Izolacja społeczna u wielu osób wpłynęła bardzo niekorzystnie na samopoczucie. Więcej osób deklaruje poczucie osamotnienia oraz przygnębienia wynikające z odcięcia od ludzi, w tym współpracowników; z niektórymi osobami w pracy mamy przecież bliskie relacje, budujemy więzi, mamy poczucie wspólnoty.
- Ograniczenie ruchu – proste, prawda? A prawdziwe… Większość osób deklaruje zdecydowanie potrzebę ruchu i różnego rodzaju form aktywności fizycznej. Bez ruchu trudniej o dobrą kondycję – nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. W czasie pandemii możliwości uprawiania sportu mamy znacznie mniej, co wpływa na subiektywne poczucie równowagi psychicznej i poziom energii do działania.
Podsumowując, moi rozmówcy wyrazili raczej zadowolenie z formy pracy zdalnej, a nadrzędną korzyścią jest dla nich swoboda, którą ona daje. Wskazywali jednak na szereg warunków, które stanowiły dla nich trudność w pracy w domu w czasie lockdownu. Ogólnie można mówić o podwyższonym poziomie stresu i napięcia.
Czy ludzie chętnie wrócą za jakiś czas do biur? Czy biura będą jeszcze czekały na ludzi? Tego dziś nie wiemy, choć w wielu firmach mówi się o częściowym powrocie. W niektórych organizacjach i na wybranych stanowiskach pracownicy będą mogli sami zdecydować o dalszej formie pracy. Część firm deklaruje powrót do biur, ale w ograniczonym składzie lub „na zakładkę”.
Bezwzględnie jednak warto wziąć w tym wypadku pod uwagę uwarunkowania temperamentalne pracowników. To przecież niezwykle istotna kwestia w dbaniu o motywację i zaangażowanie ludzi… Wśród moich rozmówców wyraźnie zarysowała się tendencja: osoby introwertywne chętnie nadal pracowałyby zdalnie, za to dla ekstrawertyków taka izolacja jest frustrująca i czekają z utęsknieniem na interakcje w biurze „na żywo”. A jak jest u Ciebie? 😊
- Home office w pandemicznej izolacji, czyli efekty wymuszonej elastyczności - 6 sierpnia, 2020
- Mediacja jako sposób poszukiwania rozwiązania konfliktu cz.2 - 31 marca, 2020
- Mediacja jako sposób poszukiwania rozwiązania konfliktu - 27 lutego, 2020